środa, 29 lipca 2015

Stare łzy młodego mężczyzny.


         Dawno temu: siedzi przede mną mężczyzna i płacze. Boleśnie i ze wstydem, że płacze. Przecież jest dorosły, poza tym przecież on chłop a nie baba. Łzy mężczyznę kastrują, chyba że to od dymu z ogniska. Albo dlatego, że ogląda z dzieckiem w kinie film, w którym jelonek wpadł w sidła. Patrzę na człowieka, jego łzy, które najchętniej wepchnąłby z powrotem pod powieki.
Patrzę na jego ciało skulone i drgające od wylewanych łzami emocji, obrazów, słów, które tkwią w nim jak kolec.
 A nawet jak przestraszony jeż.
To bardzo stare łzy. Kiedyś, lata wstecz, zostały zamknięte, by nie wywołać kolejnych.
 Łzy nie mają płci. Człowieki płaczą...
 Pozwalam sobie na chwilę wspólnoty z tym mężczyzną, współczuję mu bardzo i zarazem podziwiam, że odważył się usunąć tamę. Tyle lat była dla niego rozwiązaniem i go chroniła.
 Jednak tak to już bywa, że rozwiązanie jednego problemu, może być przekleństwem i przeszkodą w spełnieniu innych, ważnych potrzeb. Chroniąc się przed ponownym zranieniem opancerzamy się, ale jednocześnie odbieramy sobie szansę na przeżycie dobrej miłości, bliskości, przyjaźni.
      Są takie słowa, które, mam nadzieję, będą mnie zawsze poruszały.Janusz Korczak powiedział ; " samotność dziecka daje lalce duszę"... Te słowa szczypią serce, prawda?
 Jednak nasze dzieciństwo nie musi być zamkniętym rozdziałem. To nieprawda, że klamka zapadła. Teraz możemy znowu otworzyć drzwi do naszej przeszłości i sami siebie przytulić - to dziecko w nas, które potrzebuje uwagi, troski i zrozumienia. Teraz już możemy zrozumieć że, te czesto kilkadziesiąt lat temu zaszyte w nas emocje, były ....zdrowe. Bo zwyczajnie ludzkie. Adekwatne. Pojawiały się, bo bliscy nam ludzie oczekiwali od nas zrozumienia tego, czego dziecko nie może zrozumieć, oczekiwali działań, które nie były na miarę możliwości dziecka.
     Słyszę czesto pytanie - czy to dlatego, że rodzice mnie nie kochali ?
Nie - zawsze odpowiadam. Oni też są czyimiś dziećmi i czesto przekazują to, co sami dostali. Taka sztafeta pokoleń. Błędy wychowawcze, ale nie mające niczego wspólnego z brakiem miłości.
 Pod koniec spotkania usłyszałam - bardzo się bałem otworzyć.
Potem mężczyzna wyszedł w swoim dobrze skrojonym garniturze, wsiadł do dobrego auta i pojechał wyglądając tak, jak gdyby nic się nie stało. Tak przynajmniej wyglądał dla innych.

 Ps.statek najbezpieczniejszy jest w porcie, ale nie po to go zbudowano :) 


Małgorzata Liszyk-Kozłowska


1 komentarz:

  1. Bardzo się cieszę że piszesz, Malgosiu. Czekam na następne...bo skad ja to znam!
    Jola

    OdpowiedzUsuń