środa, 23 września 2015

O wychowywaniu nas do niezdrowej grzeczności.



            Bardzo ważnym wątkiem w mojej pracy terapeutycznej jest temat złości*. To emocja, która często traktowana jest jako ta, która jest zła, niewłaściwa, a z mojej, zawodowej perspektywy, jednoznacznie wyrażona, jest niezbędna do zachowania zdrowia psychicznego, a bywa że i fizycznego. To uczucie czesto jest mylone z zachowania agresywnym, które, jak to kiedyś trafnie nazwał mały chłopiec - pojawia się wtedy, gdy złość już nie mieści się w sercu i wybucha. Nie będę parafrazowala własnych, wcześniejszych przemysleń, tylko zacytuję fragment mojej książki "Skąd się biorą dorośli"**; "Każde uczucie, każda emocja, którą przeżywamy, jest objawem i konsekwencją czegoś, a zarazem sygnałem dla nas. Tak jak ból fizyczny niesie informację, że coś złego dzieje się w naszym organizmie, tak emocje  strach, lęk, złość  pojawiają się, gdy został naruszony świat naszych wartości. Tak jak śmiech, radość są skutkiem zabawnej sytuacji, tak złość też jest następstwem czegoś! My jednak, zamiast szukać źródła tej emocji, mówimy dziecku, że to uczucie jest niewłaściwe. Jak mały człowiek zachowuje się w tym momencie i jak postępują dorośli w ten sposób wychowani? Automatycznie zaczynają ukrywać te uczucia, przestają je okazywać . Umieją Je zepchnąć je na dno , w końcu trenowali to przez całe dzieciństwo . Tyle że brak umiejętności przeżywania tych uczuć w „dziennym świetle” bardzo przeszkadza w budowaniu relacji z innymi ludźmi – w szkole, na podwórku, potem w pracy, związkach przyjacielskich, miłosnych. Bo w tych wszystkich sytuacjach dochodzi do konfrontacji, dzięki którym uczymy się naszych granic, przekonujemy się, gdzie one są. Trzeba umieć zatrzymać drugiego człowieka, powiedzieć mu wprost: „Stop, dalej cię nie wpuszczę”, „Tu musi być tak, jak ja chcę”, „Jestem głęboko przekonany, że to istotna dla mnie wartość”. Jeśli o to nie zadbam, będzie mi trudno w relacji z drugą osobą. 
Złość jest uczuciem najbardziej wycofywanym z życia dziecka, to właśnie ją mały człowiek często może przeżywać tylko w formie zastępczej. Czasem robi to podczas gry komputerowej, kiedy na jej dziesiątym poziomie zabija kolejnych przeciwników. Albo próbuje sobie sam poradzić z tymi emocjami i dlatego sięga po różne używki. To są często reakcje na to, że dziecko nie może się jawnie złościć, że nikt nie chce go rzetelnie wysłuchać, akceptując przy tym to, jakie ono jest, i to, co czuje". 

Uśmiechy :)

**   "Skąd się biorą dorośli" Małgorzata Liszyk-Kozłowska, Tomasz Kosiorek

2 komentarze:

  1. Pani Małgosiu
    czytam, słucham, tego co pani pisze, mówi,analizuję, uczę się i kiedyś może uda mi się wprowadzić w życie tę mądrość :)
    DZIĘKUJĘ i pozdrawiam ciepło
    Jola

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja dziękuję za dobre słowa :). Życzę dużo radości :))

    OdpowiedzUsuń